niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 2


Nagle poczułam ze ktoś dotyka mojej ręki. Otworzyłam szybko oczy, a przede mną stał nie kto inny jak najlepszy libero Ligi światowej. Ja chyba nadal śnie – pomyślałam

-Jesteśmy na miejscu. Wstawaj śpiochu- powiedział zadowolony z siebie

Gdy się rozejrzałam okazało się, ze Igła trzyma w ręku kamerę nie chciałam być nie miła, ale szybko wyszeptałam.

-Proszę wyłącz ją , dopiero się obudziłam. Wyglądam okropnie

-oj nie przesadzaj. Chodź wszyscy czekają. – powiedział i odszedł

Rozglądnęłam się po samolocie, ale już prawie wszyscy wyszli. Nie mogłam siedzieć z Bartkiem by ojciec mógł mnie pilnować, a teraz go tutaj nawet nie ma. Postanowiłam nie siedzieć dłużej i wyjść z ostatnimi pasażerami, gdy wyszłam wszyscy już na mnie czekali. To nie mogła być prawda, czekali na mnie najlepsi siatkarze na świecie, zajmowali się sobą, ale zawsze to coś.

-Jak podróż?- zapytał Winiar

-Całkiem dobrze.-odpowiedziałam mu -  Spałam przez całe 10 godzin- dodałam z uśmiechem

-też bym tak chciał – wtrącił się Bartek

-aż tak żle? – zapytałam

-lepiej niż zwykle-powiedział

Nagle do Michała zadzwonił telefon i tak o to zostaliśmy sami. Byłam tym faktem zadowolona, ale wiedziałam że to nie potrwa długo, więc chciałam nacieszyć się chwilą.

-Pamiętasz, ze jesteśmy umówieni ? –zapytał Bartek

-Oczywiście, ale najpierw skup się na treningach, nie chce abyście przegrali –dodałam z uśmiechem

-o to się nie martw, mamy dwa dni wolnego. Zwiedzanie i te sprawy. Znam już trochę Brazylię, więc mogę Cię oprowadzić.

-Ok. Jestem jak najbardziej za, ale załatwić to z moim ojcem nie będzie tak łatwo. Uparł się, że sam mnie oprowadzi- westchnęłam

-Jakoś to załatwimy, zawsze możesz powiedzieć, ze źle się czujesz i gdy on wyjdzie ja wpadnę po Ciebie- wyszeptał z uśmiechem

-do czego ty mnie namawiasz? –zażartowałam – ale ok, jakoś to załatwię -dodałam
Rozglądnęłam się po lotnisku i nagle ujrzałam ojca który zawołał mnie do siebie machnięciem ręki. Bartek też to zauważył i powiedział tylko:

-To jesteśmy umówieni, a teraz znikaj ojciec się nie cierpliwi.

Pomachałam mu na pożegnanie i udałam się do ojca.  Nasz hotel był nie daleko więc podróż autokarem była bardzo szybka. Tata tak wszystko załatwił, ze pokój mam obok niego. Otworzył mi drzwi i powiedział, ze widzimy się jutro na śniadaniu.  Weszłam do środka, okazał się całkiem przytulny i bardzo duży. Łóżko było dla dwóch osób co mnie bardzo ucieszyło. Zaglądnęłam  do łazienki,  umyłam sie i poszłam spać. Rano obudził mnie budzik, szybko wstałam ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie. W restauracji usiadłam obok ojca, zjedliśmy śniadanie w milczeniu. Nagle ojciec zapytał:

-Gotowa na zwiedzanie?

-Tato wiesz co nie czuję się najlepiej, ale ty idź z chłopakami, zobaczymy się na kolacji.

-Jesteś pewna?

-tak pewnie, leć. Innym razem.

Zobaczyłam, ze Bartek mi się przygląda i uśmiecha. Pewnie usłyszał naszą rozmowę, ale to nic przynajmniej będzie wiedział, ze nie żartowałam. Wyszłam z restauracji  i udałam się do pokoju. Postanowiłam odpalić laptopa i obejrzeć jakiś film, wybór padł na pierwszą lepszą komedie. Nie mogłam się na niej skupić, ciągle myślałam o spotkaniu z Bartkiem. Gdy się skończyła, otworzyłam walizkę by wybrać jakiś strój na dzisiejsze popołudnie, wybór padł na krótkie spodenki, czarną bluzeczkę na ramiączka i moje ulubione sandałki. Gdy już dokończyłam ostatnie poprawki w makijażu do pokoju ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi, a tam stał młody bóg. Uśmiechał się od ucha do ucha, ale trzeba przyznać, ze był to najwspanialszy uśmiech na świecie.

-To co idziemy?- zapytał

-Wejdź. Musisz dać mi jeszcze chwilę – odpowiedział, byłam nawet trochę zdziwiona że głos mi nie zadrżał. Bardzo denerwowałam się w jego towarzystwie, ale dzisiejszy dzień miał być idealny dla niego i dla mnie więc musiałam się opanować i zachowywać w miarę normalnie. Poszłam szybko do łazienki by dokończyć się przygotowywać. Popatrzyłam w lustro by sprawdzić czy wszystko jest w porządku i musze przyznać, ze było. Powiedziałam sobie w duchu dasz radę i poszłam do niego.

-jestem gotowa, możemy iść. Gdzie właściwie mnie zabierasz?

-niespodzianka – wyszeptał

-źle trafiłeś, nie lubię niespodzianek

-trudno jakoś wytrzymasz, to nie potrwa długo jakieś 20 minut – dodał głosem pełnym samozadowolenia

Bartek zlustrował mnie wzrokiem po czym uniósł jedną brew.

-Ładnie wyglądasz.

-Dzięki – szepnęłam 

Musiałam naprawdę się śpieszyć by dorównać mu kroku, te długie nogi były niedoścignione.

-Bartek to nie jest maraton, możemy trochę zwolnić?- zapytałam

-ale to też nie jest koncert życzeń kochanie – dodał rozbawiony. W pewnym momencie zaczęłam śmiać się razem z nim. Moja prośba podziałała i w końcu zwolnił.

-Jak udało Ci się wyplątać ze wspólnego zwiedzania?

-Tak jak Tobie-wyszeptał – skłamałem – dodał rozbawiony

-Widzę, ze humor Ci dzisiaj dopisuje –zauważyłam

-Dobry dzień. Ok. jesteśmy na miejscu, zapraszam na kawę.

-Z przyjemnością –dodałam uśmiechając się do niego zalotnie

Podszedł do nas kelner. Bartek zamówił dla mnie latte, a dla siebie kawę z mlekiem.  Po chwili kelner był już z powrotem z naszym zamówieniem. Zapanowała cisza miedzy nami, ale nie było niezręcznie. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie czasem rozmowa była zbędna.

-Musimy wrócić wcześniej niż to mieliśmy zaplanowane – powiedział

-dlaczego? –zapytałam. Humor od razu mi się  zepsuł.

- Wiem, ze mają wcześniej wrócić, a nie chcemy by zauważono naszą nieobecność prawda?

-No tak-stwierdziłam

Spędziliśmy w kawiarni bardzo dużo czasu. Rozmową nie było końca. Mieliśmy zwiedzać, a wystarczyło nam tylko swoje towarzystwo. Nigdy nie byłam w Brazylii, ale nagle ten kraj przestał mnie interesować  gdy obok był Bartek.  Nagle okazało się, ze musimy już wracać, Bartek odprowadził mnie pod same drzwi.

-dozobaczenia jutro- wyszeptał – może wspólny trening? –zaproponował

-Widzę, ze nie potrafisz żyć bez siatkówki – stwierdziłam rozbawiona – ale jak dla mnie bomba, tylko jest jeden problem nie potrafię grać – dodałam. Trochę go okłamałam bo na boisku sobie radziłam całkiem nieźle, ale przynajmniej to on jutro będzie miał niespodziankę.

-Nauczę Cię – powiedział i pocałował mnie w policzek – Widzimy się jutro – dodał i odszedł w kierunku swojego pokoju.

Przez moment  jeszcze patrzyłam w tamtą stronę, ale po chwili weszłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Jedno jest pewne – pomyślałam – jutro też się z nim spotkam. 
                                         
Zapraszam do komentowania:)
Dozobaczenia za tydzień:*

6 komentarzy: