Budzi mnie światło wpadające przez okno. Coś ciężkiego
znajduje się na moim brzuchu, z uśmiechem stwierdzam, ze to ręka Bartka.
Spoglądam na zegarek już 8. Staram się obudzić mojego siatkarza, ale jak zawsze
jest to trudniejsze niż można sobie wyobrazić. Dotykam delikatnie jego
policzka, badając każdy centymetr twarzy i delikatnego zarostu. Schodzę niżej
dotykając jego klatki piersiowej, cudownych mięśni, które tyle znaczą dla
Polskiej siatkówki.
-Będziesz mnie tak budzić codziennie? – zapytał zaspanym
głosem Bartek
-Wiesz wszystko zależy od Ciebie.- dodałam całując go
delikatnie w szyje. Mój kochany nie pozostał mi dłużny i pokrył pocałunkami
moje ciało. Wszystko byłoby idealnie gdyby mój telefon nie zadzwonił. Z miną
męczennicy odebrałam go.
-Halo
-Gdzie ty jesteś?- zapytała z wyrzutem moja przyjaciółka
-Jak to gdzie w domu- odpowiedziałam najłagodniej jak
potrafiłam.
-Wiesz, ze za 30 minut mamy pierwsze wykłady?- spytała
ponownie, ale tym razem jej pytanie nie zirytowało mnie tak bardzo jak
wcześniej i pospieszenie wyszłam z łóżka ubierając czyste rzeczy. Zerknęłam na
Bartka, a ten leżał rozbawiony, rzuciłam w niego miśkiem, ale ten nadal śmiał
się w niebo głosy.
-Zaraz będę- rzuciłam do telefonu i pobiegłam do
łazienki. Gdy tylko się spóźniałam dziękowałam Bogu, ze mam ją obok pokoju.
Popatrzyłam w lustro i z ulgą stwierdziłam, ze Bartek też już wstaje. Jeszcze
by tego brakowało, żeby moi rodzice go zobaczyli. Podszedł do mnie z gracją
znaną tylko jemu i ucałował w szyje
odgarniając włosy.
-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytał nadal rozbawiony tą
sytuacją
-Za dwadzieścia minut mam wykłady- powiedziałam malując
rzęsy
-Wykłady? – dopytywał ciekawski Bartek
-Zdaje prawko- powiedziałam uśmiechnięta - nigdy Ci o tym
nie wspominałam? – zapytałam uśmiechając się do niego zalotnie.
-No jakoś nie- powiedział odwzajemniając uśmiech- Chodź
odwiozę Cię- dodał wychodząc z mojej łazienki.
-Na to liczyłam- wyszeptałam i wróciłam do poprzednich
czynności.
Piętnaście minut później byliśmy pod moją szkołą.
Koleżanki czekały przy wyjściu, każda z nich nie mogła uwierzyć kto obok mnie
siedzi. Już się bałam czekających na mnie pytań.
-Pójdziesz ze mną na kolacje wieczorem?- zapytał Bartek
wyrywając mnie z zadumy.
-Oczywiście- odpowiedziałam szybko- o której będziesz u
mnie? – dopytywałam
-Koło 18 chce Ci coś jeszcze pokazać, a właściwie ty
pokażesz cos mi- powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Odwzajemniłam
uśmiech i gdy już chciałam wychodzić przyciągnął mnie do siebie i mocno
pocałował. – Teraz możesz iść- powiedział znów uśmiechając się tym swoim
cudownym uśmiechem. Z bananem na twarzy
wyszłam z jego samochodu. Tak jak się spodziewałam moje znajome zadawały mi
mnóstwo pytań. Pierwsze wykłady okazały się w porządku i bardzo szybko mi
zleciały. Cały czas myślałam o ostatnich słowach Bartka „ty pokażesz cos mi”
ciekawe o co mu chodziło. Postanowiłam pójść na zakupy i kupić sobie sukienkę
na dzisiejszy wieczór. Moje ostatnie zakupy w Brazylii były owocne, ale teraz
chyba żadna z tych rzeczy się nie nadaje. Już w pierwszym sklepie znalazłam coś
dla siebie, sukienka była w kolorze brzoskwiniowym i sięgała mi do kolan. Dla
mnie była idealna miałam nadzieję, ze spodoba się też Bartkowi. Gdy tylko
dotarłam do domu oddałam się wirowi przygotowań. Wzięłam długą i relaksującą
kąpiel, która jak zawsze dodawała mi pewności siebie. Pozostałe czynności
wykonałam już szybko i sprawnie. Założyłam sukienkę, śliczne czarne szpilki i
efekt okazał się piorunujący. Wyglądałam naprawdę ślicznie, a iskierki w moich
oczach dodawały mi jeszcze więcej uroku. Nałożyłam delikatny błyszczyk na usta
i byłam już gotowa. Chciałam skorzystać jeszcze z laptopa, ale nie zdążyłam
nawet go włączyć bo mój siatkarz już na mnie czekał. Zbiegłam szybko na dół, pożegnałam się z
rodzicami i wyszłam na zewnątrz. Mój kochany czekał na mnie przy samochodzie z
pięknym bukietem róż, uśmiechnięty od ucha do ucha. Gdy tylko do niego
podeszłam położył kwiaty na masce samochodu i przyciągnął mnie do siebie składając
na mych ustach gorący pocałunek. Ta chwila mogła trwać dla mnie wiecznie, ale
nagle Bartek się odsunął.
-Wyglądasz cudownie- powiedział mi w usta
-Ty także- dodałam uśmiechając się do niego promiennie.
-To dla Ciebie- powiedział i podał mi kwiaty, które
wcześniej odłożył na maskę samochodu. Podziękowałam mu i usiadłam w jego
samochodzie. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut kiedy Bartek się zatrzymał i
poprosiłbym zawiązała sobie opaskę na oczy. Z lekkim wahaniem posłuchałam go i
tak ruszyliśmy w dalszą podróż. Kolejne piętnaście minut później Bartek się
zatrzymał i kazał mi wyjść z samochodu. Po chwili stanął za moimi plecami i
całował moją szyje.
-Mogę już zdjąć opaskę?- spytałam ciekawa tego co ma się
wydarzyć.
-Jeszcze nie kochanie- powiedział i pociągnął mnie za
sobą. Szliśmy może trzy minuty dopóki mój kochany nie zatrzymał się.
-Gotowa?- zapytał chyba lekko się denerwując.
-Oczywiście- odpowiedziałam szybko. Bartek zdjął mi
opaskę, a moim oczom ukazała się…
Przepraszam, ze tak długo trzeba było czekać, ale juz jest:*
Zapraszam do komentowania:**
Do zobaczenia już niedługo:))