niedziela, 22 września 2013

Rozdział 22-OSTATNI!!! :(



Kilka słów na koniec:) Wiem, ze jesteście na mnie wkurzone za moją ostatnią nieobecność i szczerze wogule wam się nie dziwię,  ale jeśli moje opowiadanie podobało się wam choć troszeczkę zostawcie po sobie ślad. Chce wiedzieć ile osób tak naprawdę mnie czytało( każdy może dodać komentarz:)).
Dziękuję za te wszystkie miesiące, za to że byłyście ze mną, za te miliony ważnych dla mnie komentarzy:* Pozdrawiam was cieplutko:**
PS. Nie mówię żegnaj bo nie chce kończyć jeszcze mojego pisania opowiadań, zaglądajcie tu co jakiś czas może pojawi się coś nowego:** Do zobaczenia:-*
------------------------------------------------------------------------------------------------
 Ukazała się niesamowicie ogromna skała na, której było napisane „Wyjdziesz za mnie?”. Z uśmiechem na twarzy popatrzyłam na mojego towarzysza, natomiast on uklęknął i popatrzył mi głęboko w oczy.

-Wyjdziesz za mnie?- zapytał ponownie z nutką nadziei. Łzy napłynęły mi do oczu odbierając moc mówienie, pokiwałam potwierdzająco głową i rzuciłam się w jego ramiona. Bartek podniósł mnie i wirowaliśmy wokół własnej osi wesoło się śmiejąc i całując.

-Kocham Cię- wyszeptałam mu do ucha. Bartek popatrzył mi w oczy i wypowiedział te same słowa. Po chwili, która jak dla mnie mogłaby trwać wieki mój siatkarz założył mi przepiękny pierścionek na palec. Nie mogąc się sobą nacieszyć całowaliśmy i przytulaliśmy się bez końca.

-Jesteś głodna?- zapytał po chwili Bartek

-Pewnie, ale wolałabym spędzić ten czas z tobą, a nie w restauracji. Co ty na to?

-Mi pasuje- powiedział składając delikatny pocałunek na moich ustach. – Może u mnie zjemy? Jak dojedziemy to coś zamówimy.

-Zawsze musisz iść na łatwiznę?- zapytałam przekomarzając się z nim – sami coś ugotujemy- dodałam po chwili widząc jego minę.

Gdy dojechaliśmy na miejsce Bartek otworzył mi drzwi do swojego mieszkania. Okazało się bardzo skromne i dobrze urządzone. Gdy weszliśmy do salonu, mój kochany zaświecił światło, a przede mną stali wszyscy nasi znajomi z kieliszkami szampana, gratulując nam i życząc szczęścia. Nie wiem jak udało się mu to zorganizować, ale trzeba przyznać, ze mnie zaskoczył. Jeśli właśnie tak miałoby wyglądać nasze wspólne życie byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie.

-Skąd wiedziałeś, ze powiem tak?- zapytałam Bartka prowokacyjnie  przegryzając jego ucho. Mój plan zadziałał bo mój siatkarz złapał gwałtownie powietrze.

-Ponieważ zrozumiałem, ze kochasz mnie tak jak ja Ciebie- wymruczał mój kochany tym razem to on przegryzł moje ucho, a mi nie udał się zapanować nad swoim ciałem i jeszcze bliżej przysunęłam się do niego.- zaczekaj, aż wszyscy wyjdą w tedy zrobimy sobie prawdziwą imprezę- dodał pocałował mnie delikatnie w usta i poszedł w kierunku swoich kolegów. Zostawił mnie tak samą z otwartą buzią, ale szczęśliwą jak nigdy w życiu.

Wieczór był jak najbardziej udany, wszyscy bardzo dobrze się bawiliśmy, ale ja nie mogłam się doczekać tylko jednego, tak bardzo chciałabym zostać z Bartkiem sam na sam. W końcu się udało i gdy tylko Igła z żoną wyszli mój kochany objął mnie i czule całował. Po chwili oderwał się i biorąc delikatnie moją dłoń pociągnął w stronę drzwi, otworzył je, a tam okazała się być jego sypialnia. Ogromne łóżko na środku pokoju, wokół poukładane palące się świece i pełno róż, jeśli tak ma wyglądać raj to właśnie miejsce dla mnie. Szczęście wirowało obok nas jak szalone, ale tak się dzieje GDY SIATKÓWKA JEST CAŁYM ŻYCIEM. 

Każda godzina, minuta, sekunda tej nocy była wyjątkowa. Myślałam, ze nasz pierwszy raz był delikatny i cudowny, ale jak przeczytałam w jakiejś książce „seks waniliowy jest nieprzewidywalny i najprzyjemniejszy”.  Z samego rana Bartek odwiózł mnie do domu. Umówiliśmy się, ze przyjedzie wieczorem i oboje powiemy moim rodzicom.  Podejrzewam, ze to będzie najtrudniejsze, ale mam wrażenie, ze tata zaakceptował już mojego kochanego, ale jeśli nie to będzie musiał.  Dzień zleciał nieprzyzwoicie szybko i okazało się, ze już za pięć minut będzie Bartuś. Ubrałam ponownie mój śliczny zaręczynowy pierścionek, wcześniej go nie nosiłam ponieważ nie chciałam kusić losu, ale teraz będę miała w obronie mojego wielkoluda.
Mój luby jak zwykle przyszedł jak w zegarku z dwoma bukietami i jednym ogromnym miśkiem. Kwiaty w prezencie przypadły mi i mamie, wielki miś mojej kochanej siostrzyce, a tata dostał chyba jakiś dogi alkohol. Chciałam upomnieć Bartka, żeby niepotrzebnie nie wydawał tyle pieniędzy, ale doszłam do wniosku, ze chłopak naprawdę się postarał i szkoda psuć klimat. Gdy wszyscy usiedliśmy do stołu Bartek i ja nadal staliśmy. Mama spojrzała na nas pytającym wzrokiem.

-Musimy wam coś powiedzieć- zaczęłam powoli, delikatnie przysuwając się do Bartka.

-Jesteś w ciąży- powiedział zdenerwowany ojciec- cholera wiedziałem, ze tak to się skończy- kontynuował nie dając sobie wejść w słowo.

-Tato, tato uspokój się nie jestem w ciąży- w końcu wydusiłam z siebie zaskoczona reakcją ojca. – To coś innego- dodałam po chwili.

-To słuchamy- powiedział wyraźnie odprężony

-Wczoraj Bartek poprosił mnie o rękę i zgodziłam się- wypowiedziałam te trudne słowa i spojrzałam na moja rodzinę. Mama wyraźnie się ucieszyła, ale mina taty była nieprzenikniona. Moja kochana podeszła do nas i zaczęła nam gratulować, nawet moja siostrzyczka podbiegła do nas i przytuliła najpierw mnie, idąc do Bartka trochę się wahała, ale gdy zobaczyła, że ten wystawia do niej swoje ogromne ręce z radością do nich pobiegła.

-Dużo o Tobie słyszałam- powiedziała do niego słodko. Bartek uśmiechnął się do niej i wziął na ręce.

-Siostra Ci opowiadała?- zapytał ją.

-Nie z telewizji, jesteś moim ulubionym siatkarzem- powiedziała tym razem niepewnie. Bartek nadal się uśmiechał, ale widać było, ze te słowa sprawiły mu ogromną przyjemność, „musisz w końcu w siebie uwierzyć”- pomyślałam już miałam wypowiedzieć te słowa na głos ale w ostatniej chwili się powstrzymałam.

-Za to ty jesteś moją ulubioną dziewczynką- Bartek wypowiedział te słowa jak najbardziej poważniej na co moja siostra zareagowała dość gwałtownie i przytuliła się do niego z całą swoją mocą. – chcesz mnie udusić?- zapytał Bartek śmiejąc się

-Oszalałeś- wydusiła z siebie moja siostra- kto w tedy będzie wygrywał mecze?- zapytała niemal z czcią

-Na przykład Bartman- zaproponował jej najcudowniejszy siatkarz ze wszystkich

-Nie lubię Bartmana- powiedziała moja kochana siostrzyczka z grymasem na twarzy, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Bartek postawił moją siostrę na ziemie i oboje przyjęliśmy gratulacje od mojego taty. Poszło zdecydowanie łatwiej niż to się zapowiadało. Wieczór udał się prawie bez komplikacji jakie wywoływał mój tata, ale on jak to on musiał już znać naszą przyszłość. Na szczęście z tych wszystkich pytań wybawił mnie Bartek i odpowiadał rzeczowo, widać, ze rozmowy z dziennikarzami dużo mu dały. Po kolacji pożegnaliśmy się z rodzicami i poszliśmy na długi spacer. Skarbek zaprowadził mnie na jakaś górę , na której leżał koc, truskawki i szampan, poczułam się jakbym była w najlepszej komedii życia.

-Chce z Tobą spędzić resztę życia, ale moja praca polega na tym, ze dużo nie ma mnie w domu, mam nadzieję, ze wiesz na co się piszesz. Gdy tylko za mną zatęsknisz spójrz na księżyc i przypomnij sobie mnie, a w tedy ja przypomnę sobie Ciebie i będzie tak jakbyśmy byli razem.

-Jesteś cudowny wiesz?- zapytałam go z pełną świadomością tych słów, widząc jego minę dodałam po chwili dwa tak dobrze nam znane już słowa- Kocham Cię.- Bartek pocałował mnie namiętnie, a po chwili położyliśmy się na kocu przytuleni i patrzyliśmy w ciszy na nasz księżyc. Od tej pory moja przyszłość miała być już zawsze z nim i już zawsze z pełnią szczęścia.

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ!

Minęło już tyle czasu, a my nadal jesteśmy zakochani i szczęśliwi. Bartek spełnia się jako siatkarz, ja studiuje i wszystko jest jak najbardziej na TAK. Nasz ślub ma się odbyć już za rok, ale jak na razie cieszymy się z życia z naszymi wspaniałymi znajomymi. Gdy ostatnio w doborowych humorach rozmawialiśmy, wymyśliliśmy nawet imiona dla naszych dzieci. Oboje chcemy mieć trzech synów-siatkarza, piłkarza i tenisistę, zgodziłam się nawet na córkę o której tak marzy mój kochany, ale kim będzie tego jeszcze nie wymyśliliśmy.  Nasza miłość od samego początku miała być niemożliwa, a okazało się, ze to właśnie ze sobą jesteśmy szczęśliwi. Jak to kiedyś stwierdził Bartuś jeśli dla obojga ludzi SIATKÓWKA JEST CAŁYM ŻYCIEM zawsze się spotkają i dogadają. 





niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 21



Budzi mnie światło wpadające przez okno. Coś ciężkiego znajduje się na moim brzuchu, z uśmiechem stwierdzam, ze to ręka Bartka. Spoglądam na zegarek już 8. Staram się obudzić mojego siatkarza, ale jak zawsze jest to trudniejsze niż można sobie wyobrazić. Dotykam delikatnie jego policzka, badając każdy centymetr twarzy i delikatnego zarostu. Schodzę niżej dotykając jego klatki piersiowej, cudownych mięśni, które tyle znaczą dla Polskiej siatkówki.

-Będziesz mnie tak budzić codziennie? – zapytał zaspanym głosem Bartek

-Wiesz wszystko zależy od Ciebie.- dodałam całując go delikatnie w szyje. Mój kochany nie pozostał mi dłużny i pokrył pocałunkami moje ciało. Wszystko byłoby idealnie gdyby mój telefon nie zadzwonił. Z miną męczennicy odebrałam go.

-Halo

-Gdzie ty jesteś?- zapytała z wyrzutem moja przyjaciółka

-Jak to gdzie w domu- odpowiedziałam najłagodniej jak potrafiłam.

 -Wiesz, ze za 30 minut mamy pierwsze wykłady?- spytała ponownie, ale tym razem jej pytanie nie zirytowało mnie tak bardzo jak wcześniej i pospieszenie wyszłam z łóżka ubierając czyste rzeczy. Zerknęłam na Bartka, a ten leżał rozbawiony, rzuciłam w niego miśkiem, ale ten nadal śmiał się w niebo głosy.

-Zaraz będę- rzuciłam do telefonu i pobiegłam do łazienki. Gdy tylko się spóźniałam dziękowałam Bogu, ze mam ją obok pokoju. Popatrzyłam w lustro i z ulgą stwierdziłam, ze Bartek też już wstaje. Jeszcze by tego brakowało, żeby moi rodzice go zobaczyli. Podszedł do mnie z gracją znaną tylko jemu  i ucałował w szyje odgarniając włosy.

-Gdzie się tak śpieszysz?- zapytał nadal rozbawiony tą sytuacją

-Za dwadzieścia minut mam wykłady- powiedziałam malując rzęsy

-Wykłady? – dopytywał ciekawski Bartek

-Zdaje prawko- powiedziałam uśmiechnięta - nigdy Ci o tym nie wspominałam? – zapytałam uśmiechając się do niego zalotnie.

-No jakoś nie- powiedział odwzajemniając uśmiech- Chodź odwiozę Cię- dodał wychodząc z mojej łazienki.

-Na to liczyłam- wyszeptałam i wróciłam do poprzednich czynności.
Piętnaście minut później byliśmy pod moją szkołą. Koleżanki czekały przy wyjściu, każda z nich nie mogła uwierzyć kto obok mnie siedzi. Już się bałam czekających na mnie pytań.

-Pójdziesz ze mną na kolacje wieczorem?- zapytał Bartek wyrywając mnie z zadumy.

-Oczywiście- odpowiedziałam szybko- o której będziesz u mnie? – dopytywałam

-Koło 18 chce Ci coś jeszcze pokazać, a właściwie ty pokażesz cos mi- powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech i gdy już chciałam wychodzić przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. – Teraz możesz iść- powiedział znów uśmiechając się tym swoim cudownym uśmiechem.  Z bananem na twarzy wyszłam z jego samochodu. Tak jak się spodziewałam moje znajome zadawały mi mnóstwo pytań. Pierwsze wykłady okazały się w porządku i bardzo szybko mi zleciały. Cały czas myślałam o ostatnich słowach Bartka „ty pokażesz cos mi” ciekawe o co mu chodziło. Postanowiłam pójść na zakupy i kupić sobie sukienkę na dzisiejszy wieczór. Moje ostatnie zakupy w Brazylii były owocne, ale teraz chyba żadna z tych rzeczy się nie nadaje. Już w pierwszym sklepie znalazłam coś dla siebie, sukienka była w kolorze brzoskwiniowym i sięgała mi do kolan. Dla mnie była idealna miałam nadzieję, ze spodoba się też Bartkowi. Gdy tylko dotarłam do domu oddałam się wirowi przygotowań. Wzięłam długą i relaksującą kąpiel, która jak zawsze dodawała mi pewności siebie. Pozostałe czynności wykonałam już szybko i sprawnie. Założyłam sukienkę, śliczne czarne szpilki i efekt okazał się piorunujący. Wyglądałam naprawdę ślicznie, a iskierki w moich oczach dodawały mi jeszcze więcej uroku. Nałożyłam delikatny błyszczyk na usta i byłam już gotowa. Chciałam skorzystać jeszcze z laptopa, ale nie zdążyłam nawet go włączyć bo mój siatkarz już na mnie czekał.  Zbiegłam szybko na dół, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam na zewnątrz. Mój kochany czekał na mnie przy samochodzie z pięknym bukietem róż, uśmiechnięty od ucha do ucha. Gdy tylko do niego podeszłam położył kwiaty na masce samochodu i przyciągnął mnie do siebie składając na mych ustach gorący pocałunek. Ta chwila mogła trwać dla mnie wiecznie, ale nagle Bartek się odsunął.

-Wyglądasz cudownie- powiedział mi w usta

-Ty także- dodałam uśmiechając się do niego promiennie.

-To dla Ciebie- powiedział i podał mi kwiaty, które wcześniej odłożył na maskę samochodu. Podziękowałam mu i usiadłam w jego samochodzie. Jechaliśmy jakieś piętnaście minut kiedy Bartek się zatrzymał i poprosiłbym zawiązała sobie opaskę na oczy. Z lekkim wahaniem posłuchałam go i tak ruszyliśmy w dalszą podróż. Kolejne piętnaście minut później Bartek się zatrzymał i kazał mi wyjść z samochodu. Po chwili stanął za moimi plecami i całował moją szyje.

-Mogę już zdjąć opaskę?- spytałam ciekawa tego co ma się wydarzyć.

-Jeszcze nie kochanie- powiedział i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy może trzy minuty dopóki mój kochany nie zatrzymał się.

-Gotowa?- zapytał chyba lekko się denerwując.

-Oczywiście- odpowiedziałam szybko. Bartek zdjął mi opaskę, a moim oczom ukazała się…
  
  

 Przepraszam, ze tak długo trzeba było czekać, ale juz jest:*
Zapraszam do komentowania:**
Do zobaczenia już niedługo:))

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 20



   Czas dłużył mi się niemiłosiernie, oczekiwanie na kogoś kogo się kocha jest trudniejsze od wielu wyrzeczeń w życiu.  Gdy już odpływałam w krainę Morfeusza ktoś do mnie zadzwonił. Szybko przeczytałam kto na wyświetlaczu i z ulgą w sercu zobaczyłam, ze to Bartek. Odebrałam natychmiast, tak bardzo stęskniłam się za jego głosem.

-Halo- powiedziałam zaspana

-Jestem pod twoim domem. – powiedział niepewnie – Otworzysz?- zapytał starając się zabrzmieć spokojnie, ale znałam go na tyle dobrze, ze wiedziałam iż jest zdenerwowany równie jak ja.

-Zaraz zejdę- odpowiedziałam tak jak on siląc się na spokój. Gdy tylko wypowiedziałam te słowa rozłączył się, a ja już wiedziałam, że nie będzie dobrze. Zbiegłam po cichu na dół starając się nikogo nie obudzić. Drżącą ręką pociągnęłam za klamkę i moim oczą ukazał się niesamowicie wysoki, umięśniony mężczyzna tylko jego oczy ukazywały jaki jest naprawdę- wrażliwy i dobry to jest Bartek, którego kocham. Patrząc w jego smutne oczy wiedziałam, ze nie będzie nam łatwo znów sobie zaufać.

-Wejdź, tylko cicho nie chce nikogo obudzić- powiedziałam uśmiechając się do niego. Posłuchał mnie i po chwili wchodził po schodach kierując się do mojego pokoju. Przyznam, ze byłam trochę zaskoczona jego wiedzą na temat mojego domu, ale uznałam, że na pewno kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i wszystko mu wyjawiłam. Gdy tylko weszliśmy i usiedliśmy na moim łóżku zapanowała krępująca cisza. Nie było tak jak kiedyś, kiedyś taka cisza nas relaksowała dawała wytchnienie od codzienności, a teraz okazała się pułapką, z której nie było ucieczki. Popatrzyłam na mojego siatkarza, a on też tak po prostu mi się przyglądał.  

-Dlaczego to zrobiłaś- powiedział przerywając naszą ciszę. Nie mogłam z siebie wydusić słowa, jego pytanie było oczywiste, ale mnie zaskoczyło. – Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy?- zapytał ponownie poprawiając sobie włosy.

-Nie chciałam stać ci na drodze- wyszeptałam patrząc w jego cudowne niebieskie oczy. Bartek złapał powietrze jakby właśnie wypłynął spod wody.

-Chcesz powiedzieć, ze wymyśliłaś sobie to wszystko bo uroiłaś sobie, ze jesteś dla mnie problemem- powiedział naprawdę wkurzony. Chciałam mu przypomnieć, ze nie jesteśmy sami i ,żeby mówił ciszej, ale nie mogłam wydobyć z siebie tych słów. Cały czas na niego patrzyłam i w odpowiedzi pokiwałam tylko głową.- Niewierze, że masz o mnie takie zdanie, myślałem, ze mnie znasz- dodał po chwili milczenia spuszczając głowę.

-To nie tak- zaczęłam delikatnie -  Wiedziałam, ze jeśli w tedy nie wrócisz do kadry wyrzucą Cię, nie mogłam do tego dopuścić – dodałam łamiącym się głosem.

-Nie uważasz, ze powinienem decydować sam za siebie- zapytał ściągając z siebie kurtkę

-W tedy wydawało się to właściwe- powiedziałam spuszczając głowę. Nagle poczułam, ze Bartek kładzie dłoń na moim kolanie, szybko popatrzyłam na niego zszokowana.

-Co teraz czujesz? – zapytał uśmiechając się tym swoim nieśmiałym uśmiechem zarezerwowanym tylko dla mnie.

-Kocham Cię- powiedziałam niepewnie patrząc mu w oczy- nadal Cię kocham- dodałam po chwili.

-Tak długo na to czekałem- wypowiedział te magiczne słowa i pocałował mnie namiętnie. Usiadłam mu na kolanach i zaczęliśmy rozkoszować się swoimi pocałunkami i stęsknionymi ciałami.  Bartek ściągnął moją koszulkę, a ja nie pozostałam mu dłużna i pozbyłam się jego bluzki. Całowaliśmy się namiętnie dopóki Bartek nie odwrócił się tak, ze znalazłam się pod nim, całował moje ciało, a ja jęczałam cichutko. Pozbywamy się reszty ubrań i zatracamy się w sobie. Gdy doznajemy spełnienia przytulamy się mocno zapominając o wszystkich przykrościach ostatnich tygodni. Mój kochany bawi się delikatnie moimi włosami co jakiś czas całując mnie w czubek głowy.

-Kocham Cię aniele – powiedział najsłodszym z głosów jakie kiedykolwiek słyszałam.

-Ja Ciebie też kocham – wyszeptałam odwracając głowę i znów go całując. Mój siatkarz przyciągnął mnie do siebie i znów staliśmy się jednością. 

   

 I co myślicie o kolejnym?
Dziękuję za wszystkie komentarze:*
Do zobaczenia niedługo:*
Pozdrawiam
N.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 19



Odwróciłam się natychmiast i nasze spojrzenia się spotkały, jego cudowne niebieskie oczy były pełne smutku, ale uśmiechał się delikatnie.

-Przykro mi z powodu twojej babci- powiedział przyjmujący i niewinnie mnie uściskał. – Widzę, że ktoś na Ciebie czeka, pójdę już- powiedział i natychmiast odwrócił się na pięcie i odszedł pozostawiając mnie z otwartą buzią. Chciałam za nim pobiec, przytulić tak jak dawniej, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Nagle znów ktoś złapał mnie za ramię.

-Och przestańcie z tym już- wykrzyczałam głośno zwracając tym uwagę pozostałych. Odwróciłam się, a za mną stał mój Kubuś, pomimo mojego wybuchu nadal uśmiechnięty. –Przepraszam- powiedziałam skruszona swoją reakcją na jego dotyk.

-Nic się nie stało- powiedział nadal uśmiechnięty.- Co robisz dziś wieczorem?- zapytał z tymi cudownymi iskierkami w oczach.

-Jak to co?- spytałam ironicznie – dziś jest mecz siatkówki zamierzam zostać w domu i oglądać moich chłopaków.

-Jak wiesz mój sąsiad jest lekarzem siatkarzy i podarował mi dwa bilety na dzisiejszym mecz- powiedział zadowolony z siebie- może pójdziesz ze mną? -zapytał niepewnie -miejsca są rewelacyjne- dodał po chwili widząc moją niepewność. Nie wiedziałam co mogę mu odpowiedzieć, bardzo chciałam iść na mecz, ale możliwość zobaczenia Bartka wydawała się bolesna. Po chwili jednak zrozumiałam, że nie mogę ukrywać się całe życie i przystałam na propozycje mojego sąsiada.

Po pogrzebie jedziemy do domu na obiad, wszystko mija mi bardzo szybko. Teraz myślę tylko o jednym jak to będzie gdy znów się spotkamy. Idę do swojego pokoju wyjmuję czarne spodnie i moją koszulkę reprezentacyjną i udaję się do łazienki na długą kąpiel. Po dwóch godzinach relaksu jestem gotowa do wyjścia. Gdy tylko schodzę na dół czeka już na mnie Kuba. Uśmiechnięty od ucha do ucha również w swojej koszulce reprezentacyjnej wygląda cudownie.

-Idziemy?- pyta rozbawiony moją miną

-Eee… jasne- bąkam trochę zakłopotana jego spojrzeniem. Przyznam, ze po raz pierwszy patrzy na mnie takich wzrokiem. Trudno nawet to określić. Kuba otwiera drzwi i wychodzimy na zewnątrz. Po trzech kwadransach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy na halę i zajmujemy swoje miejsca, które okazały się rewelacyjne, siedzimy prawie przy boisku.

Mecz z Włochami zaczyna się bardzo niekorzystnie dla nas przegrywamy już pięcioma punktami na drugiej przerwie technicznej. Bartek nie kończy prawie żadnej piłki, zagrywki kieruje w daleki aut. Co jakiś czas nasze spojrzenia się krzyżują, a ja uśmiecham się dając mu sygnał, ze w niego wierze. Pierwszy set kończy się przegraną naszej reprezentacji i wszyscy chłopcy siadają zrezygnowani na przerwie. Jedynie Bartek chodzi tam i z powrotem walcząc sam z sobą. Mam ochotę do niego podejść przytulić i powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze, ale to nie jest tak proste jakby się mogło wydawać. Nie chce dłużej na to patrzeć, więc idę kupić sobie wodę. Co wydaje się całkiem dziwne bardzo mało osób znajduje się na korytarzu. Dwie osoby w kolejce po wodę i kilka dziewczyn idących do łazienki. Nagle Bartek łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę szatni dla zawodników. Popycha mnie na ścianę i chwyta moją twarz tak, ze teraz patrzę w te płomienne oczy. Chwilę patrzymy na siebie po czym jego usta lądują na moich. Nasz pocałunek lustruje cały ból i tęsknotę ostatnich tygodni. Gdy nasze języki łączą się, pożądanie eksploduje we mnie i zatracam się cała w tej chwili. Bartek przerywa pocałunek, ciężko dysząc. Oczy mu płoną pożądaniem, jeszcze bardziej rozpalając krew krążącą w moich żyłach. Próbuje wciągnąć do płuc odrobinę powietrza. Bartek patrzy jeszcze przez chwilę w moje oczy po czym łapie mnie za rękę.

-Muszę wracać- mówi i prowadzi mnie do wyjścia- pogadamy później- mruczy i puszcza moją dłoń zostawiając mnie sama na korytarzu. Długo nie mogę się ruszyć, ale w końcu ponownie idę na hale i zajmuje swoje miejsce obok przyjaciela.

-Gdzie ty tyle byłaś? I Gdzie masz wodę? – pyta podejrzliwie Kubuś

-Duża kolejka więc wróciłam bo nie chciałam przegapić meczu- skłamałam patrząc mu prosto w oczy.

Mecz okazał się dużo lepszy w naszym wykonaniu, przegraliśmy 3:2, ale Bartek grał już dużo lepiej. Gdy wróciłam do domu wzięłam szybki prysznic przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Gdy już miałam wyłączyć telewizor i iść spać dostałam sms. Długo szukałam telefonu, aż w końcu przypomniałam sobie, ze wczoraj rzuciłam nim na ziemię. Szybko podniosłam go z podłogi i zobaczyłam, ze mam tam 5 nieodebranych połączeń i 4 sms od Bartka. Jeden okazał się teraźniejszy przeczytałam go szybko i okazało się, ze Bartek chce mój adres, odpisałam mu natychmiast. Nagle w ciszy mojego pokoju rozbrzmiał kolejny dźwięk oznaczający przyjcie sms. Bartek napisał, że zaraz u mnie będzie, a ja drżącymi palcami napisałam po prostu Ok. Teraz pozostało mi tylko CZEKAĆ.


 I co myślicie o kolejnym rozdziale? Zapraszam do komentowania:* 
Pozdrawiam:)
N.
fot:  Luiza Różycka Fotograf