niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 20



   Czas dłużył mi się niemiłosiernie, oczekiwanie na kogoś kogo się kocha jest trudniejsze od wielu wyrzeczeń w życiu.  Gdy już odpływałam w krainę Morfeusza ktoś do mnie zadzwonił. Szybko przeczytałam kto na wyświetlaczu i z ulgą w sercu zobaczyłam, ze to Bartek. Odebrałam natychmiast, tak bardzo stęskniłam się za jego głosem.

-Halo- powiedziałam zaspana

-Jestem pod twoim domem. – powiedział niepewnie – Otworzysz?- zapytał starając się zabrzmieć spokojnie, ale znałam go na tyle dobrze, ze wiedziałam iż jest zdenerwowany równie jak ja.

-Zaraz zejdę- odpowiedziałam tak jak on siląc się na spokój. Gdy tylko wypowiedziałam te słowa rozłączył się, a ja już wiedziałam, że nie będzie dobrze. Zbiegłam po cichu na dół starając się nikogo nie obudzić. Drżącą ręką pociągnęłam za klamkę i moim oczą ukazał się niesamowicie wysoki, umięśniony mężczyzna tylko jego oczy ukazywały jaki jest naprawdę- wrażliwy i dobry to jest Bartek, którego kocham. Patrząc w jego smutne oczy wiedziałam, ze nie będzie nam łatwo znów sobie zaufać.

-Wejdź, tylko cicho nie chce nikogo obudzić- powiedziałam uśmiechając się do niego. Posłuchał mnie i po chwili wchodził po schodach kierując się do mojego pokoju. Przyznam, ze byłam trochę zaskoczona jego wiedzą na temat mojego domu, ale uznałam, że na pewno kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i wszystko mu wyjawiłam. Gdy tylko weszliśmy i usiedliśmy na moim łóżku zapanowała krępująca cisza. Nie było tak jak kiedyś, kiedyś taka cisza nas relaksowała dawała wytchnienie od codzienności, a teraz okazała się pułapką, z której nie było ucieczki. Popatrzyłam na mojego siatkarza, a on też tak po prostu mi się przyglądał.  

-Dlaczego to zrobiłaś- powiedział przerywając naszą ciszę. Nie mogłam z siebie wydusić słowa, jego pytanie było oczywiste, ale mnie zaskoczyło. – Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy?- zapytał ponownie poprawiając sobie włosy.

-Nie chciałam stać ci na drodze- wyszeptałam patrząc w jego cudowne niebieskie oczy. Bartek złapał powietrze jakby właśnie wypłynął spod wody.

-Chcesz powiedzieć, ze wymyśliłaś sobie to wszystko bo uroiłaś sobie, ze jesteś dla mnie problemem- powiedział naprawdę wkurzony. Chciałam mu przypomnieć, ze nie jesteśmy sami i ,żeby mówił ciszej, ale nie mogłam wydobyć z siebie tych słów. Cały czas na niego patrzyłam i w odpowiedzi pokiwałam tylko głową.- Niewierze, że masz o mnie takie zdanie, myślałem, ze mnie znasz- dodał po chwili milczenia spuszczając głowę.

-To nie tak- zaczęłam delikatnie -  Wiedziałam, ze jeśli w tedy nie wrócisz do kadry wyrzucą Cię, nie mogłam do tego dopuścić – dodałam łamiącym się głosem.

-Nie uważasz, ze powinienem decydować sam za siebie- zapytał ściągając z siebie kurtkę

-W tedy wydawało się to właściwe- powiedziałam spuszczając głowę. Nagle poczułam, ze Bartek kładzie dłoń na moim kolanie, szybko popatrzyłam na niego zszokowana.

-Co teraz czujesz? – zapytał uśmiechając się tym swoim nieśmiałym uśmiechem zarezerwowanym tylko dla mnie.

-Kocham Cię- powiedziałam niepewnie patrząc mu w oczy- nadal Cię kocham- dodałam po chwili.

-Tak długo na to czekałem- wypowiedział te magiczne słowa i pocałował mnie namiętnie. Usiadłam mu na kolanach i zaczęliśmy rozkoszować się swoimi pocałunkami i stęsknionymi ciałami.  Bartek ściągnął moją koszulkę, a ja nie pozostałam mu dłużna i pozbyłam się jego bluzki. Całowaliśmy się namiętnie dopóki Bartek nie odwrócił się tak, ze znalazłam się pod nim, całował moje ciało, a ja jęczałam cichutko. Pozbywamy się reszty ubrań i zatracamy się w sobie. Gdy doznajemy spełnienia przytulamy się mocno zapominając o wszystkich przykrościach ostatnich tygodni. Mój kochany bawi się delikatnie moimi włosami co jakiś czas całując mnie w czubek głowy.

-Kocham Cię aniele – powiedział najsłodszym z głosów jakie kiedykolwiek słyszałam.

-Ja Ciebie też kocham – wyszeptałam odwracając głowę i znów go całując. Mój siatkarz przyciągnął mnie do siebie i znów staliśmy się jednością. 

   

 I co myślicie o kolejnym?
Dziękuję za wszystkie komentarze:*
Do zobaczenia niedługo:*
Pozdrawiam
N.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 19



Odwróciłam się natychmiast i nasze spojrzenia się spotkały, jego cudowne niebieskie oczy były pełne smutku, ale uśmiechał się delikatnie.

-Przykro mi z powodu twojej babci- powiedział przyjmujący i niewinnie mnie uściskał. – Widzę, że ktoś na Ciebie czeka, pójdę już- powiedział i natychmiast odwrócił się na pięcie i odszedł pozostawiając mnie z otwartą buzią. Chciałam za nim pobiec, przytulić tak jak dawniej, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Nagle znów ktoś złapał mnie za ramię.

-Och przestańcie z tym już- wykrzyczałam głośno zwracając tym uwagę pozostałych. Odwróciłam się, a za mną stał mój Kubuś, pomimo mojego wybuchu nadal uśmiechnięty. –Przepraszam- powiedziałam skruszona swoją reakcją na jego dotyk.

-Nic się nie stało- powiedział nadal uśmiechnięty.- Co robisz dziś wieczorem?- zapytał z tymi cudownymi iskierkami w oczach.

-Jak to co?- spytałam ironicznie – dziś jest mecz siatkówki zamierzam zostać w domu i oglądać moich chłopaków.

-Jak wiesz mój sąsiad jest lekarzem siatkarzy i podarował mi dwa bilety na dzisiejszym mecz- powiedział zadowolony z siebie- może pójdziesz ze mną? -zapytał niepewnie -miejsca są rewelacyjne- dodał po chwili widząc moją niepewność. Nie wiedziałam co mogę mu odpowiedzieć, bardzo chciałam iść na mecz, ale możliwość zobaczenia Bartka wydawała się bolesna. Po chwili jednak zrozumiałam, że nie mogę ukrywać się całe życie i przystałam na propozycje mojego sąsiada.

Po pogrzebie jedziemy do domu na obiad, wszystko mija mi bardzo szybko. Teraz myślę tylko o jednym jak to będzie gdy znów się spotkamy. Idę do swojego pokoju wyjmuję czarne spodnie i moją koszulkę reprezentacyjną i udaję się do łazienki na długą kąpiel. Po dwóch godzinach relaksu jestem gotowa do wyjścia. Gdy tylko schodzę na dół czeka już na mnie Kuba. Uśmiechnięty od ucha do ucha również w swojej koszulce reprezentacyjnej wygląda cudownie.

-Idziemy?- pyta rozbawiony moją miną

-Eee… jasne- bąkam trochę zakłopotana jego spojrzeniem. Przyznam, ze po raz pierwszy patrzy na mnie takich wzrokiem. Trudno nawet to określić. Kuba otwiera drzwi i wychodzimy na zewnątrz. Po trzech kwadransach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy na halę i zajmujemy swoje miejsca, które okazały się rewelacyjne, siedzimy prawie przy boisku.

Mecz z Włochami zaczyna się bardzo niekorzystnie dla nas przegrywamy już pięcioma punktami na drugiej przerwie technicznej. Bartek nie kończy prawie żadnej piłki, zagrywki kieruje w daleki aut. Co jakiś czas nasze spojrzenia się krzyżują, a ja uśmiecham się dając mu sygnał, ze w niego wierze. Pierwszy set kończy się przegraną naszej reprezentacji i wszyscy chłopcy siadają zrezygnowani na przerwie. Jedynie Bartek chodzi tam i z powrotem walcząc sam z sobą. Mam ochotę do niego podejść przytulić i powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze, ale to nie jest tak proste jakby się mogło wydawać. Nie chce dłużej na to patrzeć, więc idę kupić sobie wodę. Co wydaje się całkiem dziwne bardzo mało osób znajduje się na korytarzu. Dwie osoby w kolejce po wodę i kilka dziewczyn idących do łazienki. Nagle Bartek łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę szatni dla zawodników. Popycha mnie na ścianę i chwyta moją twarz tak, ze teraz patrzę w te płomienne oczy. Chwilę patrzymy na siebie po czym jego usta lądują na moich. Nasz pocałunek lustruje cały ból i tęsknotę ostatnich tygodni. Gdy nasze języki łączą się, pożądanie eksploduje we mnie i zatracam się cała w tej chwili. Bartek przerywa pocałunek, ciężko dysząc. Oczy mu płoną pożądaniem, jeszcze bardziej rozpalając krew krążącą w moich żyłach. Próbuje wciągnąć do płuc odrobinę powietrza. Bartek patrzy jeszcze przez chwilę w moje oczy po czym łapie mnie za rękę.

-Muszę wracać- mówi i prowadzi mnie do wyjścia- pogadamy później- mruczy i puszcza moją dłoń zostawiając mnie sama na korytarzu. Długo nie mogę się ruszyć, ale w końcu ponownie idę na hale i zajmuje swoje miejsce obok przyjaciela.

-Gdzie ty tyle byłaś? I Gdzie masz wodę? – pyta podejrzliwie Kubuś

-Duża kolejka więc wróciłam bo nie chciałam przegapić meczu- skłamałam patrząc mu prosto w oczy.

Mecz okazał się dużo lepszy w naszym wykonaniu, przegraliśmy 3:2, ale Bartek grał już dużo lepiej. Gdy wróciłam do domu wzięłam szybki prysznic przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Gdy już miałam wyłączyć telewizor i iść spać dostałam sms. Długo szukałam telefonu, aż w końcu przypomniałam sobie, ze wczoraj rzuciłam nim na ziemię. Szybko podniosłam go z podłogi i zobaczyłam, ze mam tam 5 nieodebranych połączeń i 4 sms od Bartka. Jeden okazał się teraźniejszy przeczytałam go szybko i okazało się, ze Bartek chce mój adres, odpisałam mu natychmiast. Nagle w ciszy mojego pokoju rozbrzmiał kolejny dźwięk oznaczający przyjcie sms. Bartek napisał, że zaraz u mnie będzie, a ja drżącymi palcami napisałam po prostu Ok. Teraz pozostało mi tylko CZEKAĆ.


 I co myślicie o kolejnym rozdziale? Zapraszam do komentowania:* 
Pozdrawiam:)
N.
fot:  Luiza Różycka Fotograf