Kilka słów na koniec:) Wiem, ze jesteście na mnie wkurzone za moją ostatnią nieobecność i szczerze wogule wam się nie dziwię, ale jeśli moje opowiadanie podobało się wam choć troszeczkę zostawcie po sobie ślad. Chce wiedzieć ile osób tak naprawdę mnie czytało( każdy może dodać komentarz:)).
Dziękuję za te wszystkie miesiące, za to że byłyście ze mną, za te miliony ważnych dla mnie komentarzy:* Pozdrawiam was cieplutko:**
PS. Nie mówię żegnaj bo nie chce kończyć jeszcze mojego pisania opowiadań, zaglądajcie tu co jakiś czas może pojawi się coś nowego:** Do zobaczenia:-*
------------------------------------------------------------------------------------------------
Ukazała się
niesamowicie ogromna skała na, której było napisane „Wyjdziesz za mnie?”. Z
uśmiechem na twarzy popatrzyłam na mojego towarzysza, natomiast on uklęknął i
popatrzył mi głęboko w oczy.
-Wyjdziesz za mnie?- zapytał ponownie z nutką nadziei.
Łzy napłynęły mi do oczu odbierając moc mówienie, pokiwałam potwierdzająco
głową i rzuciłam się w jego ramiona. Bartek podniósł mnie i wirowaliśmy wokół
własnej osi wesoło się śmiejąc i całując.
-Kocham Cię- wyszeptałam mu do ucha. Bartek popatrzył mi
w oczy i wypowiedział te same słowa. Po chwili, która jak dla mnie mogłaby
trwać wieki mój siatkarz założył mi przepiękny pierścionek na palec. Nie mogąc
się sobą nacieszyć całowaliśmy i przytulaliśmy się bez końca.
-Jesteś głodna?- zapytał po chwili Bartek
-Pewnie, ale wolałabym spędzić ten czas z tobą, a nie w
restauracji. Co ty na to?
-Mi pasuje- powiedział składając delikatny pocałunek na
moich ustach. – Może u mnie zjemy? Jak dojedziemy to coś zamówimy.
-Zawsze musisz iść na łatwiznę?- zapytałam przekomarzając
się z nim – sami coś ugotujemy- dodałam po chwili widząc jego minę.
Gdy dojechaliśmy na miejsce Bartek otworzył mi drzwi do
swojego mieszkania. Okazało się bardzo skromne i dobrze urządzone. Gdy
weszliśmy do salonu, mój kochany zaświecił światło, a przede mną stali wszyscy
nasi znajomi z kieliszkami szampana, gratulując nam i życząc szczęścia. Nie
wiem jak udało się mu to zorganizować, ale trzeba przyznać, ze mnie zaskoczył.
Jeśli właśnie tak miałoby wyglądać nasze wspólne życie byłabym najszczęśliwszą
kobietą na świecie.
-Skąd wiedziałeś, ze powiem tak?- zapytałam Bartka
prowokacyjnie przegryzając jego ucho.
Mój plan zadziałał bo mój siatkarz złapał gwałtownie powietrze.
-Ponieważ zrozumiałem, ze kochasz mnie tak jak ja Ciebie-
wymruczał mój kochany tym razem to on przegryzł moje ucho, a mi nie udał się
zapanować nad swoim ciałem i jeszcze bliżej przysunęłam się do niego.-
zaczekaj, aż wszyscy wyjdą w tedy zrobimy sobie prawdziwą imprezę- dodał
pocałował mnie delikatnie w usta i poszedł w kierunku swoich kolegów. Zostawił
mnie tak samą z otwartą buzią, ale szczęśliwą jak nigdy w życiu.
Wieczór był jak najbardziej udany, wszyscy bardzo dobrze
się bawiliśmy, ale ja nie mogłam się doczekać tylko jednego, tak bardzo
chciałabym zostać z Bartkiem sam na sam. W końcu się udało i gdy tylko Igła z
żoną wyszli mój kochany objął mnie i czule całował. Po chwili oderwał się i
biorąc delikatnie moją dłoń pociągnął w stronę drzwi, otworzył je, a tam
okazała się być jego sypialnia. Ogromne łóżko na środku pokoju, wokół
poukładane palące się świece i pełno róż, jeśli tak ma wyglądać raj to właśnie
miejsce dla mnie. Szczęście wirowało obok nas jak szalone, ale tak się dzieje
GDY SIATKÓWKA JEST CAŁYM ŻYCIEM.
Każda godzina, minuta, sekunda tej nocy była wyjątkowa.
Myślałam, ze nasz pierwszy raz był delikatny i cudowny, ale jak przeczytałam w
jakiejś książce „seks waniliowy jest nieprzewidywalny i najprzyjemniejszy”. Z samego rana Bartek odwiózł mnie do domu.
Umówiliśmy się, ze przyjedzie wieczorem i oboje powiemy moim rodzicom. Podejrzewam, ze to będzie najtrudniejsze, ale
mam wrażenie, ze tata zaakceptował już mojego kochanego, ale jeśli nie to
będzie musiał. Dzień zleciał
nieprzyzwoicie szybko i okazało się, ze już za pięć minut będzie Bartuś.
Ubrałam ponownie mój śliczny zaręczynowy pierścionek, wcześniej go nie nosiłam
ponieważ nie chciałam kusić losu, ale teraz będę miała w obronie mojego
wielkoluda.
Mój luby jak zwykle przyszedł jak w zegarku z dwoma
bukietami i jednym ogromnym miśkiem. Kwiaty w prezencie przypadły mi i mamie,
wielki miś mojej kochanej siostrzyce, a tata dostał chyba jakiś dogi alkohol.
Chciałam upomnieć Bartka, żeby niepotrzebnie nie wydawał tyle pieniędzy, ale
doszłam do wniosku, ze chłopak naprawdę się postarał i szkoda psuć klimat. Gdy
wszyscy usiedliśmy do stołu Bartek i ja nadal staliśmy. Mama spojrzała na nas
pytającym wzrokiem.
-Musimy wam coś powiedzieć- zaczęłam powoli, delikatnie
przysuwając się do Bartka.
-Jesteś w ciąży- powiedział zdenerwowany ojciec- cholera
wiedziałem, ze tak to się skończy- kontynuował nie dając sobie wejść w słowo.
-Tato, tato uspokój się nie jestem w ciąży- w końcu
wydusiłam z siebie zaskoczona reakcją ojca. – To coś innego- dodałam po chwili.
-To słuchamy- powiedział wyraźnie odprężony
-Wczoraj Bartek poprosił mnie o rękę i zgodziłam się-
wypowiedziałam te trudne słowa i spojrzałam na moja rodzinę. Mama wyraźnie się
ucieszyła, ale mina taty była nieprzenikniona. Moja kochana podeszła do nas i
zaczęła nam gratulować, nawet moja siostrzyczka podbiegła do nas i przytuliła
najpierw mnie, idąc do Bartka trochę się wahała, ale gdy zobaczyła, że ten
wystawia do niej swoje ogromne ręce z radością do nich pobiegła.
-Dużo o Tobie słyszałam- powiedziała do niego słodko. Bartek
uśmiechnął się do niej i wziął na ręce.
-Siostra Ci opowiadała?- zapytał ją.
-Nie z telewizji, jesteś moim ulubionym siatkarzem-
powiedziała tym razem niepewnie. Bartek nadal się uśmiechał, ale widać było, ze
te słowa sprawiły mu ogromną przyjemność, „musisz w końcu w siebie uwierzyć”-
pomyślałam już miałam wypowiedzieć te słowa na głos ale w ostatniej chwili się
powstrzymałam.
-Za to ty jesteś moją ulubioną dziewczynką- Bartek
wypowiedział te słowa jak najbardziej poważniej na co moja siostra zareagowała
dość gwałtownie i przytuliła się do niego z całą swoją mocą. – chcesz mnie
udusić?- zapytał Bartek śmiejąc się
-Oszalałeś- wydusiła z siebie moja siostra- kto w tedy
będzie wygrywał mecze?- zapytała niemal z czcią
-Na przykład Bartman- zaproponował jej najcudowniejszy
siatkarz ze wszystkich
-Nie lubię Bartmana- powiedziała moja kochana
siostrzyczka z grymasem na twarzy, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Bartek
postawił moją siostrę na ziemie i oboje przyjęliśmy gratulacje od mojego taty. Poszło
zdecydowanie łatwiej niż to się zapowiadało. Wieczór udał się prawie bez
komplikacji jakie wywoływał mój tata, ale on jak to on musiał już znać naszą
przyszłość. Na szczęście z tych wszystkich pytań wybawił mnie Bartek i
odpowiadał rzeczowo, widać, ze rozmowy z dziennikarzami dużo mu dały. Po
kolacji pożegnaliśmy się z rodzicami i poszliśmy na długi spacer. Skarbek
zaprowadził mnie na jakaś górę , na której leżał koc, truskawki i szampan,
poczułam się jakbym była w najlepszej komedii życia.
-Chce z Tobą spędzić resztę życia, ale moja praca polega
na tym, ze dużo nie ma mnie w domu, mam nadzieję, ze wiesz na co się piszesz.
Gdy tylko za mną zatęsknisz spójrz na księżyc i przypomnij sobie mnie, a w tedy
ja przypomnę sobie Ciebie i będzie tak jakbyśmy byli razem.
-Jesteś cudowny wiesz?- zapytałam go z pełną świadomością
tych słów, widząc jego minę dodałam po chwili dwa tak dobrze nam znane już
słowa- Kocham Cię.- Bartek pocałował mnie namiętnie, a po chwili położyliśmy
się na kocu przytuleni i patrzyliśmy w ciszy na nasz księżyc. Od tej pory moja
przyszłość miała być już zawsze z nim i już zawsze z pełnią szczęścia.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ!
Minęło już tyle czasu, a my nadal jesteśmy zakochani i
szczęśliwi. Bartek spełnia się jako siatkarz, ja studiuje i wszystko jest jak
najbardziej na TAK. Nasz ślub ma się odbyć już za rok, ale jak na razie
cieszymy się z życia z naszymi wspaniałymi znajomymi. Gdy ostatnio w doborowych
humorach rozmawialiśmy, wymyśliliśmy nawet imiona dla naszych dzieci. Oboje
chcemy mieć trzech synów-siatkarza, piłkarza i tenisistę, zgodziłam się nawet
na córkę o której tak marzy mój kochany, ale kim będzie tego jeszcze nie
wymyśliliśmy. Nasza miłość od samego
początku miała być niemożliwa, a okazało się, ze to właśnie ze sobą jesteśmy
szczęśliwi. Jak to kiedyś stwierdził Bartuś jeśli dla obojga ludzi SIATKÓWKA
JEST CAŁYM ŻYCIEM zawsze się spotkają i dogadają.